Wierszyk mrroczny
W objêciach ciemnej nocy
Zamyka siê ból z dnia
Powoli, cicho kroczy
Sen... okrutny Œmierci Brat
I mrocznym swym dotykiem
Zabiera ¿ycia sens
Odchodzi cicho œwitem
Gdy ju¿ us³yszy "Bierz!"
Nie otwierasz oczu jeszcze
Byæ mo¿e uda siê
Zatrzymaæ nocne dreszcze
Zatrzymaæ ¿ycia sens....
Powrót
Inglisz Po³m
So lightly
Like a lonely cry
You're living my heart...
It hurt's....
But I know,
You'll be back
And I'll say "no"
Right?
Or not..
It isn't important
I've lost my soul.
Powrót
Przespaæ Œmieræ
Jak umrzeæ?
Bólu za bardzo
siê bojê...
Jak umrzeæ?
Choroba zabiera
mi nadziejê...
Jak umrzeæ?
Patrzeæ nawet na
to nie chcê...
Jak Umrzeæ?
............
Ja to bym chcia³a
Przespaæ œmieræ,
¯eby nie móc
powiedzieæ:
¯egnajcie
Powrót
Uca³owaæ p³omieñ œwiecy
Tak ponêtnie...
Tak do g³êbi...
Tak ogniœcie...
Pali siê.
Poca³owaæ,
W g³¹b przenikn¹æ
Œwiecy !!
Chcê...
Jeden moment,
Krótki poczuæ
Jak wosk
Otula mnie.
Tak ponêtnie,
Tak do g³êbi,
Tak ogniœcie
CHCÊ!!
Powrót
Wianuszek wspomnieñ
Czerwona jarzêbina
Jak kroplaste
Bólu krwi.
Zbo¿owe k³osy
Jak zdradliwe
Watahy przyjació³.
Szumiej¹ca trawa
We wianuszku
Wspomnieñ.
I ten sznurzasty
Strumieñ, wi¹¿¹cy
Ca³oœæ w wszystko.
Powrót
...momentalnie...
Tak cicho w moich
Myœlach,
Tak cicho...
¯e ciszê tê
Zabiæ
Czymœ chcê.
S³owo
Wydaje
Siê zbyt
Wulgarne
Westchnienie
Nie niesie
Ze sob¹
Nic.
Wspomnienie
Bólem znaczone
Boi siê.
i Dalej
Cicho jest...
Tylko niepokój
Dr¹¿y...
Powrót
Œlady Ciep³a
Siedzia³ w tekturowym pude³ku i próbowa³ wyjrzeæ spod brudnej szmaty. Stary Cz³owiek nie pozwala³ mu na to, mówi³ czule:
-Nie Kiciuœ, zmarzniesz.
Czarny kotek liza³ Cz³owieka po dobrej rêce. Czu³ siê bezpieczny. Wiedzia³ ¿e Rêka nie zrobi mu krzywdy. Dobrze im by³o razem. Kotek mia³ opiekê i poczucie przynale¿noœci a Cz³owiek Przyjaciela i mruczenie, ma³¹ namiastkê tego ¿e ktoœ do niego mi³e s³owo powie. £¹czy³o ich...wiele lub niewiele...obaj nie mieli domu, nie mieli swojego miejsca na ziemi które nale¿a³oby tylko do nich.
Stary Cz³owiek wêdrowa³ po œwiecie i szuka³ w ludziach gwiazdy...potem ju¿ tylko iskierki...potem œladu ciep³a. Szuka³ ju¿ d³ugo, ca³e ¿ycie prawie...ale nie znalaz³. Jednym przystankiem w jego ¿yciu by³ Kiciuœ. Stary Cz³owiek nie szuka³ przyjació³, nie chcia³ siê przywi¹zywaæ. Kotek by³ taki...podobny do Niego, ¿e Cz³owiek zabra³ go ze sob¹. Jego Droga by³a odt¹d nieco inna, nie by³ sam. ¯ycie wesz³o na inny tor, nabra³o nastroju przyjaŸni. Teraz szukali razem dalej.
Bali siê zimna.
Ze wszystkich ludzi na œwiecie najbardziej bali siê zimna. Razem by³o im ciep³o, ale czasem mróz ci¹³ tak boleœnie i g³êboko ¿e ból by³ nie do zniesienia.
I przysz³a zima. Nie marzyli ju¿ o GwieŸdzie, ani Iskierce ani Œladach Ciep³a...szli ju¿ zbyt d³ugo ¿eby szukaæ dalej. Pewnego dnia Stary Cz³owiek wyj¹³ Kiciusia z pude³ka, przytuli³ do serca i razem zamarzli.
A w nich dwóch by³o wiêcej Ciep³a ni¿ we mnie.
Powrót
Szepcz¹ca
Wiatr wia³ bardzo delikatnie...jednak na tyle znacz¹co ¿e myœli same siê ku niemu kierowa³y. Podró¿owa³ we w³osach...dotyka³ twarzy...patrzy³ na ca³¹ Jej postaæ.
Ciemny Las nie by³by mo¿e zbyt dobrym miejscem do marzeñ...ale tutaj czu³a ¿e mysli nie bol¹, nie uk³adaj¹ siê, nie biegn¹...p³yn¹ poprostui nie zabieraj¹ uwagi.
Zaœmia³a siê cicho...wiatr porywa³ ka¿dy niemal dŸwiêk jaki z siebie wydawa³a i niós³ tam gdzie jej myœli i melodie nie próbowa³y dotrzeæ.
S³oñce ledwie ¿e przeœwieca³o przez gêste korony drzew...by³o ch³odno i lekko... pdaj¹ce gdzieniegdzie jasne promyki przywodzi³y na myœl mozaiki œwi¹tynne...takie piekne ¿e Pa³ac wydawaæ by siê móg³ marnym...Zreszt¹ - pomyœla³a. - Jest marny w porównaniu z tym królestwem.
Rozci¹gnê³a siê na trawie.
Bogactwo zapachów by³o nie zmierzone...wszystkie zapachy razem i ka¿dy z osobna tworzy³y przyjemn¹ harmoniê...operê doznañ. Bez ¿adnego fa³szu, dysonansu...Idealny utwór - zanuci³a cicho pod nosem.- Zapach ¿ycia - doda³a. Rzeczywiœcie, zapachy wiosny w lesie by³y bardzo s³odkie...przywodzi³y na myœl chêæ zycia i odgania³y troski.
Trawa by³a wrêcz jedwabista, gêsta i gruba. Miêkka. Taka, ¿e przytulaj¹c do niej policzek myœla³o siê o przyjemnej drzemce.
Rozleg³ siê œpiew ptaka. Chcia³oby siê powiedzieæ " nagle " jednak œpiew ten by³ cichy i melodyjny, taki naturalny ¿e nie potrafi³a sprecyzowaæ i nazwaæ momentu w którym go us³ysza³a. Pieœñ by³a pe³na refleksji, i smutnej nuty...takiego smutku czêsto szuka³a w ludziach. I najczêœciej znajdywa³a go.
Nazywa³a go smutkiem ¿ycia. ¯yj¹c w Pa³acu mia³a na ogó³ wszystkiego pod dostatkiem. Przechadzki do Ciemnego Lasy te¿ mia³y swój urok. Jednak ca³y czas czai³ siê w niej g³êboko ten "smutek ¿ycia". Nie by³a to melancholia...ani depresja...tylko takie jak gdyby ziarno.
Pierwiastek niepowodzenia.
Mia³a pewien szczególny dar...przyjmowa³a œwiat jako muzykê...a innych ludzi jako osobne opery które czasem brzmi¹c razem z ni¹ wprowadza³y dysonanse.
Szczególne chwile kiedy zwraca³a siê do swojego Dyrygenta nazywa³a "modlitw¹". By³a wtedy szczêœliwa. Czu³a ¿e ktoœ s³ucha jej z najwy¿sz¹ uwag¹...rozumie jej pieœñ i nie próbuje przerywaæ...zmieniaæ czy wprowadzaæ inne tony.
Muzyka Ciemnego Lasu by³a bardzo bogata. Bywa³y momenty kiedy zdawa³o jej siê ¿e las wch³ania³ muzykê innych...koi³ i przekazywa³ dalej...bogatsz¹ o coœ rzadkiego. O spokój.
S³uchaj¹c pieœni ptaka rozmyœla³a o Pa³acu...Zamku...Siedzibie...nie umia³a nazwaæ go domem. Czu³a ¿e on Nim jest ale...nie chcia³a tego przyznaæ.
Ciemny Las by³ prawdziwy i za to go kocha³a. Nie mia³ w sobie SZTUCZNOŒCI...tchn¹³ autentycznoœci¹. Mia³ pewne tajemnice ale dziêki temu zyskiwa³ smak...urok. Inne lasy pielêgnowane przez Ogrodników nie podoba³y siê jej. By³y przewidywalne i uregulowane. Bez magii.
Ciemny Las by³ miejscem które zwykli ludzie nazywaliby "odskoczni¹ od rzeczywistoœci".
Szepcz¹ca westchnê³a cicho. Czasami czu³a ¿e zbyt czêste przebywanie w lesie bêdzie bolesne w Powrotach.
Ale póki co s³ucha³a symfonii.
DŸwiêków.
I by³o....dobrze?
Powrót
|